poniedziałek, 19 września 2016

Dlaczego nie pozwalamy wam jeździć naszymi autami?

Drogie panie. Od zarania wieków mężczyznę i jego środek lokomocji łączyła bardzo silna więź emocjonalna. Znamy wiele filmów i bohaterów, którzy mogli polegać na swoim środku transportu. Doskonałą ilustracją do tego był legendarny Zorro, czy choćby Lucky Luck. Bohaterowie westernów kochali swoje konie. Dbali o nie i nie pozwalali obcym, czy nawet bliskim jeździć na nich. Kiedy świat poszedł do przodu i pojawił się transport, który nie wymagały popasu, wspomniana więź nadal się utrzymywała. Wyobraźmy sobie najtwardszego motocyklistę przemierzającego bezkresne autostrady spalonej słońcem pustyni, gdyby coś się stało z jego maszyną, płakałby jak dziecko. Bohaterzy nowożytni także mają swoje środki lokomocji. Kapitan Ameryka nie rozstawał się ze swoim motocyklem. Batman dbał o swój Batmobile. Dlaczego zwykły Kowalski, czy Malinowski, Smith, czy Guenter, miałby traktować swoje auto inaczej? Kochamy swoje samochody. Kochamy czuć moc jaką nam gwarantują. Nie musimy nieć 500 koni mechanicznych pod maską, żeby czuć się silni. Umiemy ujarzmić moc, kierować naszą droga. Jesteśmy panami świata. Czy to w samochodzie, czy na motorze. To nasz raj do którego chętnie zapraszamy, ale wyłącznie w roli widza. Dla was to pewnie zwykły kawałek stali napędzany jakimś paliwem. Być może traktujecie go wyłącznie jako środek do wygodnego transportu. Plac zabaw dla dzieci. Dodatkowe lusterko, albo fajny dodatek do sukienki. Otóż, my traktujemy nasze pojazdy zupełnie inaczej. Wsłuchujemy się w dźwięk silnika z uwagą lekarza badającego dziecko. Zwracamy uwagę na każdą ryskę na masce i przejmujemy się równie mocno, co wy kiedy znajdziecie pierwszą zmarszczkę. Dbamy o jego czystość wewnątrz, jak i na zewnątrz, tak jak wy kiedy robicie makijaż, manicure, czy układacie włosy. Dla nas nasze auta są jak wy. Obiekty pożądania, kochanki na kołach. Wszystko musi działać jak należy. Każdy dźwięk ma swoje miejsce i czas. Nie ma przypadkowych odgłosów.
I teraz zastanówcie się, jaka jest wasza reakcja, kiedy facet chce wziąć wasze cążki do paznokci? Zostaw to! Nie ruszaj! Stępisz je! Takie są wasze klasyczne reakcje. A jeśli przyrząd jest nam naprawdę potrzebny, pomagacie nam. Wycinacie co trzeba w sposób w jaki jesteście tego nauczone. Bezpiecznie, fachowo i profesjonalnie. A dlaczego? Bo to wasze. Przykład może banalny, ale idźmy dalej. Dlaczego nie chcemy pozwolić wam na zabranie auta i jazdę „w miasto”. Bo za moment będzie przestawiony fotel. Inaczej ustawione oparcie. Poprzestawiane lusterka. Dziwny zapach w środku. Dodatkowo mogą pojawić się kwitki parkingowe latające z lewej strony kokpitu na prawą. Opakowania po czymś tam za tylnym siedzeniem. A jeśli jedziecie z dzieckiem, to jeszcze resztki jedzenia, picia i zabawki wszędzie tam, gdzie siedziało dziecko. I dla was to OK. Bo samochód jest dla mnie, nie ja dla samochodu. No to popatrzcie teraz na taką sytuację. Łazienka. Kosmetyki poustawiane na odpowiednich półkach. W odpowiedni sposób. Szczotki, pędzelki, pęsety, zalotki, perfumy, żele, kremy, kremiki, lakiery… wszystko  ma swoje miejsce.  
I teraz wchodzimy my – faceci. Wezmę to i przestawię tu, bo mi przeszkadza. Zdejmę to i postawie tam, bo będzie wygodniej. I tak zaczynamy mieszać w waszym królestwie. Jaka jest wasza reakcja? No właśnie. Nawet nie będę naśladował. To może inny przypadek. Może postanowimy coś ugotować. Wchodzimy do kuchni… mam pisać dalej? Każda kluczowa rzecz w kuchni zmieni swoje miejsce. I wasza reakcja. Taka sama jak w łazience. Drogie panie, czy rozumiecie już, dlaczego nie lubimy kiedy jeździcie naszymi autami?

Teraz powinien pojawić się głos: a jak popijecie, to kto was odwozi do domu? No to już jest siła wyższa. To sytuacja kryzysowa. Poddajemy się. Bezradność wygrywa. Tak jak niespodziewany okres w centrum handlowym. Zrobicie wszystko za szybką dostawę nowej odzieży i środków zapobiegania. A przecież, my nie chodzimy w waszych ciuchach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz