
Drogie panie. Od zarania wieków mężczyznę i jego środek
lokomocji łączyła bardzo silna więź emocjonalna. Znamy wiele filmów i
bohaterów, którzy mogli polegać na swoim środku transportu. Doskonałą
ilustracją do tego był legendarny Zorro, czy choćby Lucky Luck. Bohaterowie
westernów kochali swoje konie. Dbali o nie i nie pozwalali obcym, czy nawet
bliskim jeździć na nich. Kiedy świat poszedł do przodu i pojawił się transport,
który nie wymagały popasu, wspomniana więź nadal się utrzymywała. Wyobraźmy
sobie najtwardszego motocyklistę przemierzającego bezkresne autostrady spalonej
słońcem pustyni, gdyby coś się stało z jego maszyną, płakałby jak dziecko.
Bohaterzy nowożytni także mają swoje środki lokomocji. Kapitan Ameryka nie
rozstawał się ze swoim motocyklem. Batman dbał o swój Batmobile. Dlaczego
zwykły Kowalski, czy Malinowski, Smith, czy Guenter, miałby traktować swoje
auto inaczej? Kochamy swoje samochody. Kochamy czuć moc jaką nam gwarantują.
Nie musimy nieć 500 koni mechanicznych pod maską, żeby czuć się silni. Umiemy
ujarzmić moc, kierować naszą droga. Jesteśmy panami świata. Czy to w
samochodzie, czy na motorze. To nasz raj do którego chętnie zapraszamy, ale
wyłącznie w roli widza. Dla was to pewnie zwykły kawałek stali napędzany jakimś
paliwem. Być może traktujecie go wyłącznie jako środek do wygodnego transportu.
Plac zabaw dla dzieci. Dodatkowe lusterko, albo fajny dodatek do sukienki.
Otóż, my traktujemy nasze pojazdy zupełnie inaczej. Wsłuchujemy się w dźwięk
silnika z uwagą lekarza badającego dziecko. Zwracamy uwagę na każdą ryskę na
masce i przejmujemy się równie mocno, co wy kiedy znajdziecie pierwszą
zmarszczkę. Dbamy o jego czystość wewnątrz, jak i na zewnątrz, tak jak wy kiedy
robicie makijaż, manicure, czy układacie włosy. Dla nas nasze auta są jak wy.
Obiekty pożądania, kochanki na kołach. Wszystko musi działać jak należy. Każdy
dźwięk ma swoje miejsce i czas. Nie ma przypadkowych odgłosów.

I teraz zastanówcie się, jaka jest wasza reakcja, kiedy
facet chce wziąć wasze cążki do paznokci? Zostaw to! Nie ruszaj! Stępisz je!
Takie są wasze klasyczne reakcje. A jeśli przyrząd jest nam naprawdę potrzebny,
pomagacie nam. Wycinacie co trzeba w sposób w jaki jesteście tego nauczone.
Bezpiecznie, fachowo i profesjonalnie. A dlaczego? Bo to wasze. Przykład może
banalny, ale idźmy dalej. Dlaczego nie chcemy pozwolić wam na zabranie auta i
jazdę „w miasto”. Bo za moment będzie przestawiony fotel. Inaczej ustawione
oparcie. Poprzestawiane lusterka. Dziwny zapach w środku. Dodatkowo mogą
pojawić się kwitki parkingowe latające z lewej strony kokpitu na prawą.
Opakowania po czymś tam za tylnym siedzeniem. A jeśli jedziecie z dzieckiem, to
jeszcze resztki jedzenia, picia i zabawki wszędzie tam, gdzie siedziało
dziecko. I dla was to OK. Bo samochód jest dla mnie, nie ja dla samochodu. No
to popatrzcie teraz na taką sytuację. Łazienka. Kosmetyki poustawiane na
odpowiednich półkach. W odpowiedni sposób. Szczotki, pędzelki, pęsety, zalotki,
perfumy, żele, kremy, kremiki, lakiery… wszystko
ma swoje miejsce.

I teraz wchodzimy my – faceci. Wezmę to i
przestawię tu, bo mi przeszkadza. Zdejmę to i postawie tam, bo będzie
wygodniej. I tak zaczynamy mieszać w waszym królestwie. Jaka jest wasza
reakcja? No właśnie. Nawet nie będę naśladował. To może inny przypadek. Może postanowimy
coś ugotować. Wchodzimy do kuchni… mam pisać dalej? Każda kluczowa rzecz w
kuchni zmieni swoje miejsce. I wasza reakcja. Taka sama jak w łazience. Drogie
panie, czy rozumiecie już, dlaczego nie lubimy kiedy jeździcie naszymi autami?
Teraz powinien pojawić się głos: a jak popijecie, to kto was
odwozi do domu? No to już jest siła wyższa. To sytuacja kryzysowa. Poddajemy
się. Bezradność wygrywa. Tak jak niespodziewany okres w centrum handlowym.
Zrobicie wszystko za szybką dostawę nowej odzieży i środków zapobiegania. A
przecież, my nie chodzimy w waszych ciuchach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz