Drogie Panie. My – faceci, jesteśmy tylko ludźmi. Mamy swoje
wady i zalety. Mniejsze, czy większe, to nie ma w tym momencie znaczenia. Mamy
także swoją naturę. Tak jak psy, koty, czy inne zwierzęta udomowione. A jak
wiadomo, natury się nie da oszukać. Jak wieść gminna niesie, facet jest
wzrokowcem. Wzrokowiec,
czyli osoba, która nie uwierzy, jak nie zobaczy. Pamięta co widziała, albo nie
zapamięta, dopóki nie zobaczy. Tak to my. I nie ma się co wstydzić, czy bić z tym
faktem. Łażąc ulicami, szczególnie w czasie temperatur graniczących z tymi
panującymi w saunach, trudno nie obrócić głowy, czy zachłysnąć się jakimś zbyt głębokim dekoltem. Ulice upstrzone
są wami - kobietami, które często mają ewidentny problem z noszeniem odzieży. Krótkie
spódniczki, przezroczyste bluzki, brak biustonoszy. Opalenizna kontrastująca z
jasnymi ciuchami. I jak tu żyć? Ciemne okulary nie pomagają. OK. jeśli sztuka
idzie nam z naprzeciwka, to jest git. Taksowanie. Gałki oczne zasuwają jak
jojo, góra i dół.
Kiedy jesteśmy sami na ulicy, czy w jakimś centrum handlowym, to też nie ma
problemu. Dostojny piruet, skanowanie wymiarów, szybka fantazja, jak wygląda
to, czego nie widzimy i idziemy dalej.
No ale nie zawsze jesteśmy sami. Co zrobić i jak opanować pociąg do pośladków, nóg, biustów, czy innych ulubionych przez fetyszystów, części ciała, które są tak chętnie eksponowane podczas upalnych letnich dni? No nie da się. Zwyczajnie, jest to sprzeczne z naturą. To jakbyście powiedziały: Ty mężczyzno, od dzisiaj na obiad będziesz jadał już tylko sałatki. Steki zostaw barbarzyńcom z epoki średniowiecza. Nie, to żeby sałatki były złe. Są ok. Ale jako dodatek to sztuki mięsa! Taką mamy naturę. Lubimy zjeść. Lubimy wypić. Liga Mistrzów jest super ważna. I wy drogie Panie umiecie to zrozumieć. No może nie wszystkie, ale zdecydowana większość. Nie dziwi was, kiedy po meczu reprezentacji Polski wracamy do domów przesiąknięci zapachem nikotyny, piwa, wódki, czy innych specyfików podawanych na imprezach typu bal samca. Idź kochanie wyszalej się. Spokojnie, nic się nie stanie jak raz na jakiś czas wyjdziesz z domu. No przecież to Euro, Liga Mistrzów, gala boksu zawodowego, ksw, czy inne typowo męskie rozrywki. Co prawda cena za takie wyjście jest niepomiernie wysoka, bo zawsze tak zwany Day After jest trudny. I nie tylko z powodu gniotącego bólu głowy, czy wstrętu do światła. Od samego rana, drogie panie, umilacie nam ten i tak już ciężki dzień, zaczynając od okazywania braku współczucia i tekstów w stylu: ja Ci nie wlewałam, musiałeś tyle pić, czy: chciałeś to masz. Albo wręczacie nam nasze dzieci z informacją, że właśnie wychodzicie do koleżanki na kawę. Oczywiście, jeśli impreza była w tygodniu, to mamy szansę odpocząć w pracy. Ale to już inna historia.
No ale nie zawsze jesteśmy sami. Co zrobić i jak opanować pociąg do pośladków, nóg, biustów, czy innych ulubionych przez fetyszystów, części ciała, które są tak chętnie eksponowane podczas upalnych letnich dni? No nie da się. Zwyczajnie, jest to sprzeczne z naturą. To jakbyście powiedziały: Ty mężczyzno, od dzisiaj na obiad będziesz jadał już tylko sałatki. Steki zostaw barbarzyńcom z epoki średniowiecza. Nie, to żeby sałatki były złe. Są ok. Ale jako dodatek to sztuki mięsa! Taką mamy naturę. Lubimy zjeść. Lubimy wypić. Liga Mistrzów jest super ważna. I wy drogie Panie umiecie to zrozumieć. No może nie wszystkie, ale zdecydowana większość. Nie dziwi was, kiedy po meczu reprezentacji Polski wracamy do domów przesiąknięci zapachem nikotyny, piwa, wódki, czy innych specyfików podawanych na imprezach typu bal samca. Idź kochanie wyszalej się. Spokojnie, nic się nie stanie jak raz na jakiś czas wyjdziesz z domu. No przecież to Euro, Liga Mistrzów, gala boksu zawodowego, ksw, czy inne typowo męskie rozrywki. Co prawda cena za takie wyjście jest niepomiernie wysoka, bo zawsze tak zwany Day After jest trudny. I nie tylko z powodu gniotącego bólu głowy, czy wstrętu do światła. Od samego rana, drogie panie, umilacie nam ten i tak już ciężki dzień, zaczynając od okazywania braku współczucia i tekstów w stylu: ja Ci nie wlewałam, musiałeś tyle pić, czy: chciałeś to masz. Albo wręczacie nam nasze dzieci z informacją, że właśnie wychodzicie do koleżanki na kawę. Oczywiście, jeśli impreza była w tygodniu, to mamy szansę odpocząć w pracy. Ale to już inna historia.
Wracając do tematu. Wzrokowcy, natura, lato, kobiety i
skurcze szyi, która sama się obraca, żeby jeszcze przez chwilę popatrzeć, na to
co zakazane. A obok nas kobieta. Ty, ty, albo ty… Nasza wybranka. Ukochana.
Kobieta naszego życia. Przynajmniej na tym etapie życia. Mam wrażenie, że idąc
obok nas tylko czekacie na ten moment, kiedy nasza szyja przekręci się w stronę
jakiejś innej, skąpo odzianej kobiety. Jak myśliwy, który zaczajony w krzakach
z lufą skierowaną w stronę biednego jelenia, czekacie aż popełnimy błąd.
Wejdziemy na linię strzału. I jest strzał! Ostry łokieć pod żebra. I za co? Za
to, że natura wygrywa? Przecież nikt nie bije psa za to, że stara się kopulować
z każdą spotkaną nogą. Taką ma naturę. Kot chodzi własnymi ścieżkami, bo taką
ma naturę. Skoro umiecie zrozumieć fakt, że zdarza nam się beknąć, albo głośno
puścić bąka, bo taką mamy naturę, to zrozumcie, że nasze mięśnie same wykręcają
nam szyje, żeby choć zerknąć na inną kobietę. Popatrzeć. Nasycić wzrok innym
obrazem. Rzucić okiem na menu. Nie konsumować. Drogie Panie, wybaczcie nam, że
taką mamy naturę. Wy też święte nie jesteście. Ale o tym w następnym odcinku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz